Dzień trzeci 8.08.2007
Rano okazało się, że nicie z wyprawy w góry, ze względu na mój posiniaczony palec - nie było opcji ubrania buta. Ale nie ma tego złego...Kierunek Liberec w Czechach. Mijamy po drodze te mniej reprezentacyjne części Czech - domy willowe tuż przy samej drodze, sypiące sie ze starości, zamknięte fabryki.
Ogród botaniczny, także w Liberecu, budził w nas mniej emocji, niż wizja surykatek na wyciągniecie ręki, a jednak i tu okazało się interesująco. Oprócz grządek z pospolitymi roślinkami, zaskoczy nas hala, w której odnajdziemy pomieszczenia wyobrażające rożne klimaty z poszczególnych kontynentów, oczywiście z charakterystycznymi roślinami - palmy, kaktusy, mięsożerne, cudne:) Uderzy nas wilgoć, gorąco, zapach.
Jest też przestrzeń przeznaczona dla ryb (pływają nad głową zwiedzających), piranii, rekinków, a nawet dla krokodyla. Na terenie ogrodu jest mały sklepik.
W mieście można zobaczyć także Muzeum Północnoczeskie, niestety nie można robić zdjęć w środku. Wart uwagi jest sam budynek muzeum. Wystawa dość różnorodna, m.in. ubiory, meble, szkło.
Na starym mieście zwróćmy uwagę na neorenesansowy ratusz. Obiadek tradycyjny czeski w gospodzie z wielkim szyldem Zlaty Bażant:) Na zakończenie wycieczki obowiązkowe zakupy w hipermarkecie - czeskie specjały:)
W Szklarskiej Porębie za to odkryliśmy restaurację "U Chochoła", wszystko na medal: wystrój" karczemno-zamkowy", rewelacyjna obsługa, fantazyjne dania. Misa pierogów rozmaitych...to jest coś!
W Liberecu kierujemy sie przede wszystkim do ZOO. Bilet normalny 80kc. Sympatyczny parczek, gdzieniegdzie drewniane rzeźby, no i najważniejsze - zwierzaki: główna atrakcja, czyli białe tygrysy, lamy, słonie, pingwinki, największa atrakcja dla mnie:) żyrafy i flamingi i wiele wiele innych.
Układ klatek świetnie rozplanowany, więc zwierzęta praktycznie zawsze widoczne dla zwiedzających.
Na terenie Zoo kilka sklepików z pamiątkami, cukiernia, bary. Można tam sympatycznie spędzić kilka dobrych godzin. Zastanawiająca jest miseczka z żółtymi, martwymi ptaszkami ustawiona w pomieszczeniu przeznaczonym dla małp,w części dla turystów.Układ klatek świetnie rozplanowany, więc zwierzęta praktycznie zawsze widoczne dla zwiedzających.
Ogród botaniczny, także w Liberecu, budził w nas mniej emocji, niż wizja surykatek na wyciągniecie ręki, a jednak i tu okazało się interesująco. Oprócz grządek z pospolitymi roślinkami, zaskoczy nas hala, w której odnajdziemy pomieszczenia wyobrażające rożne klimaty z poszczególnych kontynentów, oczywiście z charakterystycznymi roślinami - palmy, kaktusy, mięsożerne, cudne:) Uderzy nas wilgoć, gorąco, zapach.
Jest też przestrzeń przeznaczona dla ryb (pływają nad głową zwiedzających), piranii, rekinków, a nawet dla krokodyla. Na terenie ogrodu jest mały sklepik.
W mieście można zobaczyć także Muzeum Północnoczeskie, niestety nie można robić zdjęć w środku. Wart uwagi jest sam budynek muzeum. Wystawa dość różnorodna, m.in. ubiory, meble, szkło.
Na starym mieście zwróćmy uwagę na neorenesansowy ratusz. Obiadek tradycyjny czeski w gospodzie z wielkim szyldem Zlaty Bażant:) Na zakończenie wycieczki obowiązkowe zakupy w hipermarkecie - czeskie specjały:)
W Szklarskiej Porębie za to odkryliśmy restaurację "U Chochoła", wszystko na medal: wystrój" karczemno-zamkowy", rewelacyjna obsługa, fantazyjne dania. Misa pierogów rozmaitych...to jest coś!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz