Dzień trzeci 26.07.2006
Ranek powitaliśmy w Andszprach (Czechy). Autko bezpiecznie zostawiliśmy na ogromnym parkingu. Śniadanko - czeskie pyszności: smażony ser i placki ziemniaczane z masłem czosnkowym.



Ciekawsze formy skalne są oznaczone tabliczkami informacyjnymi. Podziwiamy m.in.: Kochanków, Bliźniaki. Tuż koło Słoniowego Rynku jest Brama Gotycka. Brama zaprasza tajemnicą, daje nam pewność, że czekają nas tu jeszcze rzeczy niezwykłe. Dla mnie brama to najpiękniejszy element całego parku. Trasa wiedzie wzdłuż strumienia, w niektóre miejsca nie dociera słońce, w innych pali, woda paruje, a tym samym my przechadzamy się wśród igrającego światła, oparów mgiełki.



Odnajdziemy tu dwa wodospady, mały i duży. Nie przegapcie też skalnego fotela;)
Jeśli mało wam będzie skalnych stworów, zachęcamy do odwiedzenia Teplic (obsługa w kasach podobna jak w Andsprach). Początek trasy wiedzie przez zalesiony obszar. Nie zawracajcie jednak z drogi, dalej będzie lepiej. Zaczyna się od ruin średniowiecznego zamku "Strzemię".


Zamek jest na skale, wejście do jego podnóża (schodami;)) jest niemałym wyczynem, natomiast wejście na sam zamek jest opatrzone napisem:"wejście na własną odpowiedzialność".
Będąc w Czechach należy pamiętać, że w wielu barach, restauracjach dania obiadowe są wydawane tylko do określonej godziny, później można zakupić tylko napoje i zakąski. Nam udało się znaleźć czynną cały czas gospodę, (nie pamiętam nazwy, ale była jedyna, po lewej stronie drogi, jadąc od Teplic do Kudowy). Mimo podobieństw naszego języka z czeskim, uważajcie;) ja prawie zamówiłam sobie surowe mięsko na obiad w formie tatara (ja tatar-owszem, ale nie koniecznie na obiad;), dzięki przemiłej pani kelnerce, skończyło się jednak na knedlikach i gulaszu:)
Przy wejściu do skalanego miasta stoi budka, gdzie kupujemy bilety, dostajemy też mały przewodnik w języku polskim (w formie ulotki).
Zaraz po wejściu przystajemy zdumieni szmaragdowym kolorem zbiornika wodnego. Wygląd przecudny, historia mniej romantyczna (jest to pozostałość po dawnej piaskowni). Dalej czekają na nas przeróżne formy skalne, w większości posiadające swoje imiona. Początek trasy wiedzie wśród wysokich skał, przypomina to trochę scenografię z westernu. Mijamy coś, co sterczy na środku drogi i wygląda jak pień drzewa, zachęcający by na nim przysiąść, uwaga! to zimny kawał skały;)Ciekawsze formy skalne są oznaczone tabliczkami informacyjnymi. Podziwiamy m.in.: Kochanków, Bliźniaki. Tuż koło Słoniowego Rynku jest Brama Gotycka. Brama zaprasza tajemnicą, daje nam pewność, że czekają nas tu jeszcze rzeczy niezwykłe. Dla mnie brama to najpiękniejszy element całego parku. Trasa wiedzie wzdłuż strumienia, w niektóre miejsca nie dociera słońce, w innych pali, woda paruje, a tym samym my przechadzamy się wśród igrającego światła, oparów mgiełki.
Odnajdziemy tu dwa wodospady, mały i duży. Nie przegapcie też skalnego fotela;)
Jeśli mało wam będzie skalnych stworów, zachęcamy do odwiedzenia Teplic (obsługa w kasach podobna jak w Andsprach). Początek trasy wiedzie przez zalesiony obszar. Nie zawracajcie jednak z drogi, dalej będzie lepiej. Zaczyna się od ruin średniowiecznego zamku "Strzemię".
Zamek jest na skale, wejście do jego podnóża (schodami;)) jest niemałym wyczynem, natomiast wejście na sam zamek jest opatrzone napisem:"wejście na własną odpowiedzialność".
Do ładniejszych form skalanych miasteczka należą: Niedźwiedź Polarny, Mnich, Brama. Gdy dojdziecie do punktu o nazwie Sybir, zasugerujcie się nazwą, włóżcie sweterki i nie dziwcie się mijanym ludziom, którzy wracają z tego miejsca, że idą w kurtkach chociaż wy topicie się od skwaru;)


Przy końcu trasy jest możliwość spływu tratwą. Nie próbowaliśmy.Będąc w Czechach należy pamiętać, że w wielu barach, restauracjach dania obiadowe są wydawane tylko do określonej godziny, później można zakupić tylko napoje i zakąski. Nam udało się znaleźć czynną cały czas gospodę, (nie pamiętam nazwy, ale była jedyna, po lewej stronie drogi, jadąc od Teplic do Kudowy). Mimo podobieństw naszego języka z czeskim, uważajcie;) ja prawie zamówiłam sobie surowe mięsko na obiad w formie tatara (ja tatar-owszem, ale nie koniecznie na obiad;), dzięki przemiłej pani kelnerce, skończyło się jednak na knedlikach i gulaszu:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz