czwartek, 13 sierpnia 2009

Kazimierz Dolny.


Sierpień 2009
Dzień pierwszy

Miały być góry. I to wysokie. Jednak w trójkę już nie podróżuje się tak łatwo (zwłaszcza, gdy tego "Trzeciego" jeszcze nie bardzo widać;). Padło na Kazimierz Dolny, jedyne 6 godzin drogi;), ale za to miejsce niebanalne. W dodatku wizja uczestniczenia w Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi, także była przyjemna. Także liczne postoje na rozprostowanie nóżek i brzuszka oraz niemniej liczne postoje na "coś" do jedzenia i już jesteśmy.
Nocleg mamy w Folwarku Walencja - miło, ładnie, czysto i klimatycznie. Duży, ukwiecony ogród, śniadanko - szwedzki stół. jedyny minus to odległość o rynku - ok 15 minut spacerkiem, ale pod górkę, drogą malowniczą, ale gęsto zamieszkaną przez komary.
Podczas wjazdu do miasteczka i przemierzania jego uliczek "ochom i achom" nie było końca. Rzadko miejscowość robi tak duże wrażenie i zachwyca w całości, nie tylko ze względu na kilka zabytków. W Kazimierzu absolutnie wszystko jest ładne. Pierwszego dnia zdążyliśmy zobaczyć bliżej zamek (XIVw.), wraz z niedaleko umiejscowioną basztą. Widok z obydwu bardzo przyjemny, dojście dogodne. Generalnie w każde miejsce w Kazimierzu jest blisko, nawet jak na eleganckie sandałki;) Przy wejściu na basztę najlepiej trafić na moment, gdy akurat nie przypłynęła fala turystów, ze względu na ciasne schodki w wieży i towarzystwo wątpliwej inteligencji ludzi, którzy na wąskich, drewnianych schodkach, w ciasnym pomieszczeniu pełnym dzieci palą papierosy. Jeszcze tylko rzut oka na kamienice, słynną studnię i pora na sen.

Dzień drugi
To przede wszystkim wycieczka do Nałęczowa. Niestety nieczynne w poniedziałki Muzea Prusa i Żeromskiegoi (podobnie jak i muzea w Kazimierzu). Przyjemnie spędziliśmy czas w Parku Zdrojowym. A w nim Pijalnia Wód Mineralnych ze specyficznym mikroklimatem. Teren parku jet spory, pełen ławeczek, ciekawych figur, rzeźb. Są tu też restauracje, pijalnia czekolady, sklepiki. Króluje fontanna a w jej wodach pływają duże, kolorowe ryby, pluskają się łabędzie. Całkiem smaczny obiadek zjedliśmy w restauracji Przepióreczka.
Po powrocie do Kazimierza wieczorny spacer wzdłuż Wisły (do obejrzenia liczne stateczki)

Dzień trzeci
Wycieczka do Zamku w Janowcu (Zamek Firlejów z XVIw.). Ciekawe widoki i na sam zamek i na okolice. Wtorki wejście gratis. Mury zamku zdobione hmmm.. pozostańmy przy tym, że zdobione...;) Na terenie zamku restauracja, toalety, kramik z pamiątkami, niewielkie muzem. U podnóża zamku znajduje się zespół drewnianej zabudowy dworskiej (dwór, stodoła, spichlerz , a w nim ekspozycja etnograficzna). Na terenie odnajdziemy zabytkowe łodzie, a nawet prom.
Kolejny etap wycieczki to
Czarnolas. Parking przy samym wejściu na teren muzeum. Wita nas park, ogromna figura Kochanowskiego, dom, w którym zrobiono muzeum i mała kapliczka z postaciami naturalnej wielkości.
I nadeszła pora na Puławy. W Puławach mijamy najpierw Pałac Czartoryskich, w którym obecnie mieści się Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa, dostępny do zwiedzania z przewodnikiem. Dużo ciekawszy wydał nam się park z miłymi niespodziankami w swoim wnętrzu. Na początek mały, sympatyczny Dom Gotycki, piętrowy budyneczek z kolumnami. Bogato wyposażony w eksponaty regionalne (od zastawy po marmurowe figury). Na pięterku czekają na nas prawdziwe, muzealne papucie:) Dalej fantastyczna Świątynia Sybilli (XVIII/XIXw.) (wzniesiona na wzór antycznej świątyni Westy w Tivoli koło Rzymu). Mała okrąga salka z nielicznymi eksponatami i fantastycznym sufitem. W parku znajduje się też ciekawa grota, o długim nieoświetlonym tunelu. Wejscie biletowane, za to dostajemy do ręki latarki. Na koncu korytarza czeka na nas niespodzianka w postaci kamiennej kaplicy.
Wieczór s
pedziliśmy na kazimierskim rynku ogladając ciekawy spektakl na świeżym powietrzu ( zmiejscówką na płytkach chodnikowych, ale za to na kocyku;))
Dzień czwarty
Poranek oczy
wiście w kinie i nastepnie kontynuacja zwiedzania Kazimierza. Najpierw muzea: Kamienica Celejowska z Muzeum Sztuki Złotniczej (szczególnie ciekawa jest łyżka w kształcie ust i biżuteria np w postaci śledzia), Kamienica Górskich, Muzeum Przyrodnicze (uwaga, prawdziwe pszczoły i mrówki do wglądu;)). Ładnie prezentuje się zespół klasztorny Reformatorów ( z ciekawą krytą klatką schodową z drewnianymi schodami), Muzeum narzędzi tortur (można wypróbować).
Najpiękniejszy wodok a Kazimierz roztacza się z Góry Trzech Krzyży (wejscie płatne 1 zł), droga średnio przyjemna kamiennymi schodami, wśród zastępów komarów, ale warto. I to bardzo.
Sam festiwal spyrzyjał doznanim estetycznym, plus mozliwośc zobaczenia na żywo ulubienców ekranu. W miasteczku jest sporo Romów, czasem trudno opedzić się od nachalnych wróżbitek, któe nie rozumieją słowa nie.